Skip to main content

Nowy sezon rusza już w przyszłym tygodniu. Drużyny NBA mają już domknięte składy na nadchodzące rozgrywki. To najwyższy czas, żeby przyjrzeć się liniom na zwycięstwa w sezonie regularnym, jakie ustawili bukmacherzy poszczególnym ekipom. Dziś na warsztat biorę Wschód. Zakłady na powyżej/poniżej zwycięstw w sezonie regularnym (oraz inne zdarzenia) znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.

Atlanta Hawks – linia 45.5 wygranej (rok temu 43:9). Mój typ – poniżej. Mam wiele znaków zapytania przy tym składzie. Raczej nie obawiam się o współpracę duetu Young-Murray. Jeden jest wybitnym strzelcem, drugi wybitnym obrońcą. Obaj mogą korzystać ze swojego, różnego, stylu gry. O co się obawiam? Głównie o to, że jest to dość krótka rotacja, w której zbyt wiele zależeć będzie od trójki graczy. Jak patrzę na ten skład, to nie zdziwi mnie jeśli wygrają koło 50 meczów i zajmą któreś z miejsce w top 4-5 na Wschodzie. Ale też w ogóle nie zdziwiłoby mnie, gdyby ledwo przebili się przez próg 40 wygranych i skończyli rozgrywki w play-in. Moim zdaniem bardzo ważne będzie, jak po wakacjach wyglądać będzie John Collins, jak wpasuje się jako trzecie ofensywnie skrzypce w rotacji coacha McMillana. Jeśli otrze się o poziom All-Star, nie koniecznie łapiąc się do meczowej dwunastki na Mecz Gwiazd, to Hawks mogą być dobrzy. Daję delikatne poniżej, ale żaden scenariusz nie zdziwi mnie w ich wykonaniu.

Boston Celtics
– linia 53.5 wygranej (rok temu 51:31). Mój typ – poniżej. 23 sierpnia ogłoszono, że Robert Williams straci 8-12 tygodni po operacji kolana. Przy czym, po tym czasie nie wróci od razu do grania w meczach, tylko do „aktywności koszykarskich”. To nie brzmi dobrze, a „Time Lord” to przecież filar obrony Celtów. 12 tygodni, to połowa grudnia, plus powrót do meczowej sprawności. Łącznie to może być prawie pół sezonu kombinowania, jak przeżyć, gdy Twoim podstawowym centrem jest Luke Kornet, który nie ma zmiennika. Jak dobry w iksy i igreki by nie był nowy trener Joe Mazzulla, to na początku zapłaci za brak doświadczenia jako główny trener. Dobrze się zrozummy, Celtics będą nadal dobrzy, nawet bardzo dobrzy, mam ich wysoko w gronie ekip, które mogą wygrać Wschód. Ale początkowe problemy, które moim zdaniem będą mieć miejsce, mogą nie dać im przebić się przez ten próg, który nie jest niski.

Brooklyn Nets
– linia 50.5 wygranej (rok temu 44:38). Mój typ – powyżej. Gdyby na jednej szali położyć potencjalne scenariusze, w których coś nie wychodzi na Brooklynie, a na drugiej scenariusze, według których wszystko układa się pomyślnie, to chyba więcej byłoby tych negatywnych, prawda? No właśnie sam nie wiem. Starzejący się KD, Kyrie, któremu tak po prostu może nie chcieć się grać, nie do końca zdrowy i nie do końca pewny Simmons. Tak, to wszystko prawda. Ja jednak, może naiwnie, patrzę na sportowy potencjał tej drużyny. A ten jest imponujący. Gdy Simmons był w All-NBA, All-Star i najlepszej piątce defensorów, tak wiem, teraz to brzmi jak prehistoria, a działo się ledwie dwa lata temu (!), to oczami wyobraźni roztaczałem wizje, w których Simmons dostaje drużynę skrojoną pod siebie, jak ma to Giannis – oczywiście z zachowaniem wszelkich proporcji. Cóż, tu na Brooklynie, to właśnie będzie się dziać. Simmons i strzelcy wokół. Oczywiście nie forsuję tezy, że będzie to jego drużyna, bo nie będzie, ale wiesz o co mi chodzi. Żeby tylko bozia dała zdrówko. Kyrie latem przetestował rynek, i wyszło mu, że w tym momencie dziejowym, mało kto go chce. Spodziewam się więc, że w roku kontraktowym zobaczymy u niego więcej koszykówki, mniej pier…lenia. Wszak fajnie jest móc sobie filozofować, gdy ma się przy tym tłuściutkie konto w banku. O to, między innymi, grać będzie Irving. Wraca Joe Harris, chodzący spacing i solidna obrona. W tych samych zadaniach bardzo przyda się Royce O’Neale ściągnięty z Jazz. Dalej są tam Seth Curry i Paty Mills. No, a przecież nie wspomniałem nawet jeszcze o KD. Zdaję sobie sprawę z tego, że bezpieczniejszy, być może bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że coś tam gdzieś nie wyjdzie. Przecież poczucie „szczęścia” to tak szerokie pojęcie. Ale myślę, że nawet przy pewnych „tarciach” sportowego talentu jest tam tak dużo, że przegranie nie więcej, niż 31 z 82 meczów, jest jak najbardziej w zasięgu tego składu. Bo właśnie do tego ostatecznie sprowadza się ta linia.

Charlotte Hornets – linia 35.5 wygranej (rok temu 43:39). Mój typ – poniżej. I to mocno poniżej! Ambicją Hornets w zeszłym roku było zrobić play-offy. Nie udało się, ale było blisko. Do szóstego miejsca zabrakło im ledwie trzech wygranych, a ostateczną walkę o postseason przegrali dopiero po play-in. W tym roku, nie mam pewności, czy wygrywanie będzie ich ambicją, a nawet jeśli będzie, to zwyczajnie brakuje im personelu, żeby to robić regularnie. Powiem więcej, na miejscu Michaela Jordana podjąłbym biznesową decyzję, żeby stoczyć walkę z innymi „tankowcami” o pewnego dryblasa z Francji. No bo po co na siłę chcieć być co najwyżej średnim? I to bardzo średnim. Miles Bridges, najlepszy strzelec Szerszeni z tamtego sezonu, jest póki co poza drużną i poza NBA. Terry Rozier fajnie wyglądałby w składzie kilku play-offowych rotacji. Ma rynkową wartość i niegłupi do handlowania kontrakt. Just do it, MJ! Zatankuj!

Chicago Bulls – linia 42.5 wygranej (rok temu 46:36). Mój typ – powyżej. Bardzo minimalnie, ale powyżej. Po silnym starcie tamtego sezonu, Bulls zaliczyli mocny zjazd. W dużej mierze przez kontuzje. No właśnie. Lonzo Ball nawet nie jest jeszcze w stanie w pełni zgiąć nogi w swoim już dwukrotnie operowanym kolanie. Ale Bulls mieli wiele miesięcy, żeby się na to przygotować. DeRozan być może nie zagra drugi raz sezonu na 28/5/5, ale jestem przekonany, że dużo poniżej swojego normalnego poziomu nie zejdzie. Jest tytanem ciężkiej pracy, a takim ludziom nie zdarzają nagłe spadki formy. O niego jestem spokojny. Byki nie mają mistrzowskiego składu. Bardzo dużo musi pójść po ich myśli, żeby weszli do play-offów, ale przecież LaVine, Vucevic, Dragic to dobrzy i doświadczeni gracze. Znów zdrowy jest Caruso, z ławki przydatny będzie Drummond. Czynnikiem X będzie tu (spodziewany) skok w jakości gry Patricka Williamsa. To mimo wszystko nie jest głupi skład.

Cleveland Cavaliers – linia 47.5 wygranej (rok temu 44:38). Mój typ – powyżej. Kurczę, tu mam problem, bo moja wyobraźnia daje im dokładnie 47-48 wygranych. Wychodzi mi delikatne powyżej, ale to tak na grubość lakieru. Stosunkowo niewielkim kosztem (mam na myśli graczy, nie wybory w drafcie) Cavs dostali na obwód All-Stara ocierającego się o All-NBA. Kogoś takiego nie mieli rok temu. To musi coś znaczyć. Spodziewam się też jakościowego skoku w grze Evana Mobleya. Czy to wystarczy na 48 wygranych? Twierdzę, że tak, ale jakiegoś gigantycznego przekonania nie mam.

Detroit Pistons – linia 29.5 wygranej (rok temu 23:59). Mój typ – poniżej. To jeszcze nie jest ten czas, żeby młodzi Pistons zaczęli wygrywać. Gdyby nie istniała instytucja draftu, a przy nim tankowania, to patrząc na sumę talentów, doświadczenie i coaching, byłbym w stanie zgodzić się, że ta ekipa z drugorocznym Cunninghamem, pozyskanym z Jazz Bogdanovicem oraz grupą całkiem solidnych graczy, jest w stanie dobić do 30 wygranych. Ale draft istnieje, a przede wszystkim tankowanie istnieje. W interesie Pistons nie jest, a raczej nie powinno być, dostanie się do play-in i „powalczenie” tam. W ich interesie jest znalezienie drugiej gwiazdy do Cunninghama. W idealnym scenariuszu, kogoś nawet lepszego od niego.

Indiana Pacers – linia 23.5 wygranej (rok temu 25:57). Mój typ – poniżej. Ta organizacja nie ma historii tankowania, ale też w historii draftu tacy ludzie jak Victor Wembanyama czy Scoot Henderson nie zdarzają się za często. Pacers zatankują i to mocno. Pytanie tylko brzmi jak mocno. Ta linia ustawiona jest bardzo nisko i tylko tego ewentualnie bym się tu obawiał. Odejście z Indiany Mylesa Turnera i Buddy’ego Hielda jest pytaniem „kiedy”, nie „czy”. A wtedy lista graczy Pacers, którzy są na poziomie NBA zawęzi się do czterech, może pięciu nazwisk. Im tak po prostu, będzie im trudno o wygrywanie, nawet takie raz na 10 spotkań, żeby pogłaskać swoją fan bazę. Daję poniżej.

Miami Heat – linia 49.5 wygranej (rok temu 53:29). Mój typ – poniżej. Gdy stawiam w play-offach przeciwko Heat, to zawsze muszę dobrze zastanowić. Mam za dużo szacunku dla tej organizacji, która wręcz z przystanku autobusowego zgarnia ludzi i produkuje z nich kompetentnych koszykarzy na parkiety NBA. Stawiam poniżej progu 50 wygranych, bo o ile w play-offach Jimmy staje się bestią, o tyle wątpię, żeby w wieku 33 lat grał na 100% przez cały sezon. Po pierwsze, fizycznie, tak się nie da. Po drugie trudno o odpowiedni poziom motywacji na mecze gdzieś w Indianie czy Orlando w połowie grudnia. Po trzecie w niczyim interesie nie jest, żeby zabijał się o zagranie w jak największej liczbie meczów. Ten sam opis można by przyłożyć do (o trzy lata starszego) Kyle’a Lowry’ego. Heat będą zawsze przygotowani i zawsze groźni, ale nie zawsze będą kłaść na szali wszystko, co mają. Trzeba też pamiętać, że ekipa z Miami nie poczyniła latem żadnych wzmocnień. Wierzę, że Bam Adebayo wejdzie na kolejny poziom. Jeśli w zdrowiu przejdzie przez sezon, to jest moim faworytem do nagrody dla najlepszego obrońcy. Victor Oladipo przekonuje, że jest w 100% zdrowy i zszokuje świat. Nie lubię stawiać przeciwko Heat. Tu w sumie nie stawiam przeciwko. Uważam jedynie, że nie wygrają 50 meczów w sezonie regularnym.

Milwaukee Bucks – linia 52.5 wygranej (rok temu 51:31). Mój typ – powyżej. Obawiam się tu jedynie tego, że dumni mistrzowie z 2021 roku przebimbają sobie sezon, a grać zaczną dopiero w play-offach. Ale też Bucks są tak dobrzy i tak głębocy, że ich „bimbanie” powinno starczyć na 53 wygrane. Tak myślę. Giannis ma 27 lat i jeszcze wiele głodu wygrywania, dużo sportowych ambicji do nasycenia. O niego jestem spokojny. To on wyznacza standardy w tej drużynie. Więc jak lekko ci weterani do sezonu by nie podeszli, to poniżej pewnego poziomu nie spadną. Są na to za dobrzy i mają na za silnego lidera.

New York Knicks – linia 38.5 wygranej (rok temu 37:45). Mój typ – powyżej. Knicks nie trafili w tamtym roku z Kembą Walkerem i trochę przejechali się na Evanie Fournierze. A i tak wygrali 37 meczów. Do tego borykali się ze spadkiem formy Juliusa Randle’a. Myślę, że Randle nie będzie tak przeciętny drugi rok z rzędu. 41% z gry to była jego druga najgorsza skuteczność w karierze. RJ Barrett przez pierwsze trzy lata w NBA czynił stałe postępy. Nie jakieś spektakularne, ale stałe i zauważalne. Myślę, że tak samo będzie i tym razem. Isaiah Hartenstein w Knicks to mały duży ruch, o którym za mało się mówi. No i on, Jalen Brunson. Nie jest nie wiadomo kim, ale jest dużo lepszy od tego wszystkiego, co Knicks mieli rok temu na obwodzie. To może nie być zbyt wiele powyżej, ale stawiam powyżej tego progu.

Orlando Magic – linia 26.5 wygranej (rok temu 22:60). Mój typ – poniżej. Jeśli mądrzy ludzie zarządzają tą organizacją, to w jej szeroko rozumianym interesie nie powinno być wygranie 27 meczów. Pewności nie mam czy Orlando Magic są zarządzani przez mądrych ludzi, ale skoro pracują w NBA, to coś to znaczy. Ogrywam Banchero i Wagnera. Monitoruję innych młodych i przyczajony czekam do draftu 2023. Wygrywanie nie powinno być w interesie tej organizacji w tym sezonie.

Philadelphia 76ers – linia 50.5 wygranej (rok temu 51:31). Mój typ – powyżej. To jest najlepsza drużyna, jaką kiedykolwiek miał wokół siebie Joel Embiid. W tamtym sezonie Szóstki musiały sobie radzić bez drugiej gwiazdy (Ben Simmons), aż do ściągnięcia Hardena w lutym. Teraz będą mieć komfort grania w pełnym składzie od początku. Do ekipy dołączyli PJ Tucker, De’Anthony Melton i Montrezl Harrell. Spodziewam się dalszego rozwoju Tyrese’a Maxeya i wcale nie musi być on jakiś bardzo spektakularny. To jest głęboka i ciekawa rotacja. Embiid od dwóch lat bije się o MVP sezonu. W tym roku się to nie zmieni. A to będzie ogromna część sukcesu Szóstek. Przynajmniej w rundzie zasadnej. Nie wiem, jak będzie w play-offach, ale w rundzie zasadniczej, spodziewam się, że 76ers będą maszynką do wygrywania meczów. Trochę się dziwię, że ta linia jest ustawiona tak nisko.

Toronto Raptors – linia 46.5 wygranej (rok temu 48:34). Mój typ – powyżej. Obawiam o zdobywanie punktów. Tu nadal brakuje mi gracza, który robiłby to z relatywną łatwością. Siakam, gdy ma dzień, wygląda jakby pływał obok rywali. VanVleet, gdy mu siedzi, wrzuca piłki z łódki wprost do jeziora. Ale tak na co dzień, punktowanie przychodzi Raps w bólach. Nie obawiam się defensywnej strony parkietu. Tutaj ten skład będzie budował swoją tożsamość. Albo raczej tylko ją potwierdzał. Bo ta została zbudowana, gdy w Toronto pojawił się Nick Nurse. Raps mają rotację (przynajmniej) 10 kompetentnych graczy na poziomie NBA, w których jeden jest na poziomie All-NBA, jeden na poziomie All-Star oraz dwóch kolejnych, którzy pretendują do tego poziomu. Jak dla mnie jest to delikatne powyżej. Ta organizacja ma mocne fundamenty, doskonały coaching i tonę potencjału, żeby iść jeszcze wyżej. Jeśli Scottie Barnes okaże się tym, kim myślę, że może być (nie tylko ja, bo przecież został debiutantem roku, a sami Raps wybrali go niespodziewanie wysoko), to sufit tej drużyny idzie o poziom w górę.

Washington Wizards – linia 34.5 wygranej (rok temu 35:47). Mój typ – powyżej. Dla mnie drużyna zagadka. Świeżo podpisany Bradley Beal, nowe rozdanie dla Porzingisa, który zamiast się rehabilitować, mógł normalnie przygotowywać się do sezonu. U niego nie jest to norma. Nie wyobrażam sobie, żeby organizacja, która dała swojemu liderowi umowę za ćwierć miliarda dolarów, nie chciała być dobra już w pierwszym roku jej trwania. Tam jest trochę talentu, trochę doświadczenia. Ot klasyczna ekipa, która jest za dobra i za droga, żeby z czystym sumieniem zatankować, ale też za słaba, żeby spokojnie myśleć o play-offach. Obawa przed nie przejściem tego progu może być taka, że gdy w drugiej części sezonu okaże się, że nawet na play-in ta drużyna ma za mało, to ktoś może zdecydować o odłączeniu tlenu. Ale z drugiej strony myślę, że Pacers, Magic, Pistons i Hornets są osobną kategorią w swojej słabości. Nikt na Wschodzie nie spadnie do ich poziomu. A to by znaczyło, że Wizards, Knicks i Bulls do końca będą się bić o top 10. Jeśli się nie mylę, to taki scenariusz pomógłby w osiągnięciu „powyżej”.

Zakłady na powyżej/poniżej zwycięstw w sezonie regularnym znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.

Oglądaj mecze NBA na żywo, na naszej platformie livestream. Można na niej jednocześnie oglądać i obstawiać bez odrywania wzroku od ekranu.

Related Articles